10-letni chłopiec z USA popełnił samobójstwo po tym, jak jego koledzy z klasy bezlitośnie dręczyli go w szkole – niektórzy z nich mówili nawet żeby się zabił – powiedziała jego zrozpaczona matka.
Seven nie miał łatwego startu. Już parę dni po narodzinach musiał przejść przez wiele operacji, a jedną z nich była kolostomia, która polega na wyprowadzeniu jelita grubego przez powłoki brzuszne na zewnątrz i wykonanie sztucznego odbytu.
Chłopcu założono na brzuch specjalny worek, gdzie gromadzone są wszystkie treści jelitowe. Seven nie mógł ”rozstawać się” z woreczkiem, więc nosił go również do szkoły. I to właśnie tam doświadczał z tego powodu wyzwisk i szykan ze strony kolegów z klasy, co w rezultacie doprowadziło do jego śmierci.
Punktem kulminacyjnym okazała się być sytuacja w autobusie szkolnym. Kiedy po raz kolejny publicznie śmiano się z 10-latka, jego kolega namawiał go, by pobił chłopaka, który najbardziej mu dokucza. Seven jednak odmówił, a w odpowiedzi jego (jak mu się wtedy wydawało) przyjaciel, zaczął go dusić, by pokazać mu, jak się bić.
Kiedy o wszystkim dowiedziała się Tami Charles, mama Sevena, oskarżyła dyrektora szkoły o ignorowanie problemu, o zgodę na dręczenie i pomiatanie jej synem przez innych uczniów.
Nic jednak nie zapowiadało aż takiej tragedii. Pewnego dnia, gdy kobieta wróciła do domu ze sklepu, znalazła 10-latka w szafie. Chłopiec był martwy. Popełnił samobójstwo, ponieważ nie był dłużej w stanie znieść tego wszystkiego…
„Dwadzieścia sześć operacji od dnia narodzin mojego syna. Dwadzieścia sześć operacji. Po prostu chciał być normalny, to wszystko” – wyjaśnia matka.
Ta tragiczna historia pokazuje, do czego mogą doprowadzić prześmiewcze komentarze, nękanie i szykany. Ogromnie współczujemy całej rodzinie Sevena.