Australijska pielęgniarka Dushka i jej mąż Boris Vujicic doczekali się syna w 1982 roku. Przy narodzinach doznali jednak wielkiego szoku: chłopiec urodził się bez kończyn. Nie ma rąk ani nóg, tylko małą stopę z dwoma palcami u nogi. Oprócz tego jest całkowicie zdrowy.
Nick cierpiał na niezwykle rzadkie zaburzenie genetyczne zwane zespołem Tetra-Amelie.
Rodzice od samego początku starali się, by Nick miał normalne życie o tyle, o ile to możliwe. Co prawda nie było to łatwe, ale nigdy się nie poddali.
Początkowo Nick został uczniem w placówce dla dzieci niepełnosprawnych, lecz kilka lat później rodzice przenieśli go do ”normalnej” szkoły. Tam niestety rówieśnicy bardzo często mu dokuczali i drwili z niego, co poskutkowało depresją u chłopca. Nick nie widział już w swoim życiu żadnego celu, ponieważ zawsze musiał polegać na pomocy innych. W wieku 10 lat nawet próbował się utopić. Ale kiedy był już w wodzie, uświadomił sobie, że to nie jest rozwiązanie.
Nie widział już swojej niepełnosprawności jako kary, ale jako wyzwanie. I to jest imponujące, co Nick w dzieciństwie potrafił zrobić ze swoim ciałem! Lubił na przykład pływać i jeździć na deskorolce.
Dziś gra nawet w golfa i piłkę nożną. Niewiarygodne!
Zrobił też coś, w co nigdy nie uwierzyłby w młodym wieku: odnalazł miłość swojego życia. W 2012 roku poślubił swoją piękną dziewczynę Kanae.
Rok później szczęście niegdyś tak nieszczęśliwego Nicka stało się realne. Wraz z żoną doczekali się zdrowego syna.
Opowieścią o swojej historii, walce, determinacji i radości życia udaje mu się uczynić tysiące ludzi bardziej odważnymi. Nick podróżuje po całym świecie, przyciągając tłumy osób.
To naprawdę wyjątkowa, wzruszająca i inspirująca historia. Nick Vujicic uświadamia nas, że życie jest darem i bez względu na wszystko można się nim cieszyć i być szczęśliwym człowiekiem.
Ogromny szacunek dla Ciebie, Nick!
Źródło: facebook.com
SZOK! 19-latka chce poślubić swoją lalkę Zombie!
Zobacz także – Niewidomy mężczyzna wchodzi do pociągu z psem przewodnikiem. Jest w szoku, jak traktują go inni pasażerowie…