Australijskie pożary nadal pustoszą tamtejsze lasy, a od września ponad 500 milionów zwierząt zginęło w płomieniach. Szczególnie mocno ucierpiała populacja koali, a wiele z nich umierało w ogromnym cierpieniu.
Sytuacja w Australii pokazała nam jednak, że ludzie są gotowi stawić czoła niebezpieczeństwu, a nawet narażać własne życie, by pomóc bezbronnym istotom. 19-letni Micheasz i 18-letni Caleb to dwaj tacy bohaterowie i są chwaleni w całej sieci. Ci dwaj kuzyni jeździli po wyspie Kangaroo, ratując koale i umieszczając je w swoim samochodzie, by następnie wywieźć je w bezpieczne miejsce.
Kuzyni Micheasz (19 l) i Caleb (18 l) jeździli po okolicy, ratując jak najwięcej koali.
Ci cudowni młodzi ludzie planują opiekować się wszystkimi uratowanymi koalami dopóki nie będą zdrowe, by potem bezpiecznie pozwolić im wrócić na wolność. Według Micheasza i Caleba około 60 procent wszystkich napotkanych koali spaliło się w szalejącym ogniu…
„Po prostu próbujemy znaleźć i zabrać jak najwięcej żywych koali.” – można usłyszeć jednego z kuzynów mówiącego w nagranym wideo, pokazującym wnętrze samochodu.
Chłopaki planują opiekować się koalami
Świat zrobił niewiele więcej, ale mówi o dewastacji w Australii (i możliwości wybuchu III wojny światowej) w ostatnich tygodniach. W poprzednim wywiadzie Ben Jameson, który mieszka na Gold Coast w Australii powiedział nam, że jego przyjaciele i rodzina „spotykają się, przekazując pieniądze w miarę możliwości, pomagając sobie nawzajem, idąc do społeczności, aby pomóc posprzątać. Po prostu zwykli ludzie. Nie służby ratownicze ani siły obrony. Po prostu normalni ludzie.”
Sprawdź wideo z uratowanymi koalami w samochodzie:
”Uniwersytet w Sydney szacuje, że od września w wyniku pożarów zginęło blisko 500 milionów zwierząt. Pół miliarda. Tak wiele naszych zwierząt, wombatów, koali, dziobaków itp. To gatunki zagrożone. Nie sądzę, żeby ludzie rozumieli skalę tej liczby. Nie jestem pewien, czy ekosystem i biosfera naszego kraju się z tego zregenerują, naprawdę nie ”– powiedział Ben Jameson.
Tymczasem Sam Mitchell, współwłaściciel Parku Dzikiej Przyrody przyznał, że ludzie przynosili im zranione zwierzęta, lecz nie wszystkie udało się uratować:
„Co najmniej jedną trzecią ze zwierząt, które zostały nam przyniesione musieliśmy niestety poddać eutanazji, ponieważ poparzenia były zbyt ekstremalne.”
Niemniej jednak należy się ogromny podziw i szacunek dla wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób angażują się w pomoc ludziom i zwierzętom w Australii. Micheasz i Caleb, jesteście cudowni, dziękujemy!